czwartek, 3 marca 2011

„Córka czarownic” Dorota Terakowska

To powieść dla dzieci i młodzieży, ale i dorosły czytelnik znajdzie w niej coś dla siebie. Opowiada o złotowłosej dziewczynce o niebieskich oczach wychowywanej przez czarownice. Dziecko nie zna swoich rodziców, nie wie co to miłość matczyna, nie ma pojęcia o swoim pochodzeniu ani przeznaczeniu. Co parę lat wędruje w Wysokie Góry Wielkiego Królestwa, gdzie opiekę nad nią przejmuje kolejna z czarownic – Sióstr Starszych. Ale od początku.

Wielkie Królestwo, gdzie przyszło jej żyć przez stulecia było bogatą i piękną krainą. Początkowo składało się z mniejszych plemion i państewek by w końcu zjednoczyć swe siły i utworzyć potężne królestwo, które oparłoby się sile najeźdźców. Z władców poszczególnych krain Święty Kamień wybrał króla z rodu Luilów (kandydat musiał wejść na Kamień i jeżeli ten nie dopatrzył się w nim skazy, a dostrzegł w nim cechy należne władcy nie zrzucał go z siebie). Ci panowali aż przez 24 pokolenia udoskonalając prawo, medycynę, gospodarkę, handel, rozbudowę miast. Czarownice zamiast być palone na stosie zostały otoczone opieką. Powołano nawet w stolicy Ardżanie Akademię Magiczną, gdzie młode i utalentowane dziewczynki poznawały tajniki magii. Wszystko byłoby idealne, jak w bajce, gdyby nie napaść Najeźdźców z Wielkich Stepów. Niestety, ostatni z królów Luil XXIV wcześniej kazał zakopać do ziemi całą broń i ustanowić Dzień Zakopywania Broni. Bezbronni mieszkańcy Wielkiego Królestwa nie mieli żadnych szans z dzikim, koczowniczym plemieniem, który rabując, niszcząc i mordując przez setki lat doprowadzał do ruiny piękne ziemie królestwa. Tylko Pieśń Jedyna, która zrodziła się z szumu wiatru i kolejno przybywało jej zwrotek dawała nadzieję, że w końcu nadejdzie dzień wyzwolenia.

Nasza bezimienna bohaterka kolejno przechodzi transformację: Dziecko, Dziewczynka, Panienka, Dziewczyna i… Ale nie mogę za dużo zdradzić. Kolejne Czarownice uczą ją podstaw magii, historii Wielkiego Królestwa, poszanowania Matki Natury, ciężkiej pracy i współczucia dla ludzi oraz dumy i wyniosłości. Pokazują jej przy tym wszystkie cztery krańce zniewolonego królestwa. Nie chcą jej zdradzić ani jej imienia ani przeznaczenia. Jasnowłosa wie, że nie może dać się schwytać Najeźdźcom, którymi rządzi okrutny Urgh XIII.

Przyznam się, że na początku „Córka czarownic” dłużyła mi się. Oczywiście czytanie o zamienianiu szyszek w wiewiórki i rozmowy z Gwiazdami było bardzo ciekawe, ale pozbawione akcji. Ożywiałam się kiedy na ich drodze stawali Najeźdźcy, bo wtedy coś się działo. Dziewczynka z Czarownicami początkowo żyła z dala od ludzi, w lesie, w porzuconych chatach bądź pieczarach. Zabroniono jej pokazywać się ludziom i rozmawiać z nimi, ponieważ zawsze mogła zostać w ten sposób zdradzona i wydana żołnierzom Urgha. Nakazano jej opanowanie, więc trudno w niej doszukiwać się emocji. Ona dopiero uczy się tego. Poznaje co to wolność, obowiązki, odpowiedzialność, współczucie i chęć niesienia dobra.

„Córka czarownic” to zgrabna baśń o dobru i złu, nadziei, cierpieniu, wolności i intrygach. Pokazuje w jak prosty sposób można przejść na stronę wroga byle tylko otrzymać więcej chleba dla swojej rodziny. Powieść ta odkrywa dusze ludzkie wskazując jak kruchy jest człowiek i jego natura. Pokrzepia przy tym udowadniając, że ludzie mają różne charaktery i dla niektórych jednak najważniejszy jest honor – wolą umrzeć niż przeciwstawić się swoim wartościom. Czytelnik przeczyta pouczającą bajkę o napaści na sąsiedni kraj, jego niszczeniu, ale i o wiecznie żywej nadziei, że w końcu przyjdzie prawowity następca tronu, który bez rozlewu krwi przywróci krainie jej pierwotny wygląd. A jaki powinien być ten władca? O tym też mówi „Córka czarownic”. Nie wystarczy siła, mądrość, odwaga. Potrzebny jest pierwiastek ludzki – współczucie, miłość do drugiej osoby i bezinteresowna chęć niesienia pomocy. Można gonić za rzeczami materialnymi, ale na tym drugim świecie będą one nieprzydatne, bowiem szczęśliwy umiera ten, który żyje w zgodzie ze swoim sumieniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz